Komentarze: 0
Po chwili zapanowała znów całkowita ciemność i dało się usłyszeć odbijające się echo: Omne ignotum pro magnifico. Ten straszny głos spowodował, iż uczony stanął pełen trwogi... Po długiej chwili, która jemu wydawała się wiecznością wytarł pot z czoła. Nadal słyszał te słowa, które nie przypominały mu żadnego języka opisanego w dziesięciotomowym wydaniu Archaicznych Języków Międzyplanetarnych. Nerwowo sięgnął do kieszeni i wyjął zapałki (relikt przeszłości, który z pietyzmem wręczono mu przed wyjazdem). Zobaczył przed sobą korytarz jaskini. A u góry coś co przypominało... przypominało... czaszkę. Nie to nie przypominało, to była czaszka! A pod nią napis na wyraźnie podpalonej drewnianej tabliczce: Lux in tenebris lucet. Widok był tak przerażający, że uczony podparł się o skalną ścianę nie mogąc opanować drżenia mięśni.
Był świadomy, że podjął się dość ryzykownego zajęcia, ale wszystko to przerosło jego oczekiwania. Był przecież jednym z lepszych specjalistów w dziedzinie, którą się zajmował, a jednak nie był w stanie rozszyfrować tych dziwnych słów, którymi otoczony był Mucuś. Poza tym przeszedł gruntowne szkolenie potrzebne w awaryjnych sytuacjach, na które będzie stale narażony, jak objaśniano mu w Centrum Analizy Umysłu Wielkiego Mu.
I kiedy tak cały sparaliżowany zastanawiał się co zrobić dobiegły go dźwięki jakby muzyki, mrocznej jak całe to miejsce, w którym przebywała bestia. Ostry, wibrujący głos śpiewał:
„Da sempre la verità sto cercando intensamente
scoprendo la mia identità dentro gli occhi spaventati della gente”.
„Tego już za wiele!”- pomyślał wysłannik nauki. „To zwierzę jest bardziej poplątane niż była planetarna Wieża Babel. Czas najwyższy przejść do ostrego ataku”.