Archiwum grudzień 2004


gru 27 2004 TYMCZASEM
Komentarze: 1

 Uczony tymczasem widział jak przez mgłę obracające się wraz z nim mgławice, pędzące na niego złowieszcze komety i wirujące mu nad głową, całkowicie obce układy gwiezdne. Powoli ich blask począł zacierać się, blednąć, gasnąć, aż otoczyła go ciemność i cisza...

 

hort : :
gru 22 2004 I nagle uczony upadł bezwładnie...
Komentarze: 0

I nagle uczony upadł bezwładnie na ziemię. Boże - wykrzyknął Mucuś - on  zemdlał! Koniec świata! Ostatnio przydarzyło mi się to kiedy oświadczyłem się mojej pani bestiolog, którą przysłano z  misją poznania  mych zachowań. Nie wiedzieć czemu osunęła się na ziemię kiedy tak pięknie się do niej uśmiechnąłem. Fakt brakuje mi kilku zębów i aparycje mam trochę niedzisiejszą. Poza tym jak mogłem przygotowałem sobie słowa. No może nie były one zbyt romantyczne kiedy zaproponowałem, że chciałbym zawsze przygotowywać jej wspaniałe posiłki pachnące czosnkiem i amoniakiem, doprawiane co dorodniejszymi surojadkami i śpiewać jej co wieczór serenady o walecznym Mucusiu. No cóż wiem, że przechodziłem wtedy mutacje. Ale żeby tak mdleć na pierwszy dźwięk mego srebrzystego głosu. Na prawdę coraz bardziej dziwne nadchodzą czasy. A ten tutaj to już zupełnie bez przyczyny leży jak kłoda. I co, jeszcze mam reanimować. Ostatnie szkolenie przeszedłem w czasach prehistorycznych. Może kubeł zimnej wody zadziałałby. Podejdę chociaż do niego i zorientuję się w sytuacji.

- Hej, bohater, wstawaj wygrałeś! - Mucuś energicznie potrząsnął uczonym, który przebudził się, ale na widok uroczej mordy bestii zemdlał ponownie.

- Może tu samych schorowanych przysyłają w ramach terapii. Jak spotkanie ze mną przeżyją, to jeszcze długie lata przed nimi. Sanatorium sobie znaleźli czy co? No i co ja mam z nim zrobić?

Ciapciak, wstawaj!

 

 

hort : :
gru 16 2004 MONOLOG WEWNĘTRZNY BEHAWIORYSTY
Komentarze: 0

Coś on mi się za bardzo przygląda - myślał w tym czasie uczony. - Chyba chciałby mieć taki garniturek. A może jest głodny... Bo tak się jakoś dziwnie oblizuje... I tak się uporczywie moim rękom przygląda... No, wiadomo! Manikiurzystka się postarała! Nie każdy musi mieć od razu szpony. Czy jak uczony, to musi być od razu zaniedbany? A ten lakier bezbarwny? Klasa! No, może trochę  za bardzo perłowy, jak na tę porę dnia... Zadałem tu trochę szyku.! Oj, coś on mi się tu za bardzo przygląda... Oj, podchodzi.... Chyba. Już uciekać? Ale nie mogę. Bo misja! Oj, żeby to nie był koniec misji....

Chyba wchodząc nie  powiedziałem „dzień dobry”. To może teraz powiem. Ale nie mogę. A dlaczego nie mogę? Aha! Bo nie mogę otworzyć ust. Ale dlaczego nie mogę? I co tu tak kłapie?... Czy stuka?... No, wyraźnie coś kłapie. Czyżby to jakiś nowy podstęp?...

A, to moje zęby tak szczękają. Nie wiedziałem, że mi zimno...Bo chyba mi nie zimno.  Coś bym wypił. Jak by było. Znaczy: nie - wodę... Znaczy: co innego bym wypił. Mądrala, zabawki pokazuje. Lepiej by gościa poczęstował Albo chociaż prosił siadać. Bo jak nie, to sam siądę.... Tu,  na ziemi.. Bo coś mi nogi... ten... nie tego...

 

Co za ciapciak jakiś!  - zniecierpliwił się  Mucuś. - Teraz znowu się trzęsie i przewraca oczami na wszystkie strony, że tylko białka widać. I możliwe, że za chwilę padnie. Jeszcze  mi stłucze kalejdoskop. A jak do niego podejdę, to chyba dostanie palpitacji.! Coraz bardziej nerwowi ci uczeni. Co za pokolenie... Za moich czasów inaczej bywało. Bywało - rykniesz na niego niespodziewanie tuż nad uchem, a ten tylko poprawi krawat! No fakt, kiedyś to może czasem i głuchych mi podsyłali. Kto to wie... wszystko schodzi na psy... Tu potwór łaknący rozrywki zamyślił się głęboko.  Na długą chwilę zapanowała cisza.

-----------------------------------------------------------------------

Jeśli ci się nie chce czytać, klikaj w kolejne kwadraciki i słuchaj...

Sorry, jeśli kolejność się pomy(d)liła.

             

                       

                     

hort : :
gru 13 2004 No oddawaj, mówię!
Komentarze: 1

No oddawaj, mówię! Z wiekiem tracę cierpliwość do tych domorosłych naukowców - mruknął niby do siebie. Od lat już podglądają mnie tu jak małpę w zoo. Ani krzty prywatności. Już nawet podrapać po głowie się nie mogę tak, żeby nie zostało to odnotowane w ich wielce naukowych opracowaniach. A kiedy naprawdę  już mam ochotę przyjąć ich otwarcie przysyłają mi rozchwianego emocjonalnie, trzęsącego się chuderlaka. A jak się przyssał jak pijawka do mojego kochanego kalejdoskopu! Wydaje się, że zapomniał po co tu przyjechał. Skacze jak bachor i krzyczy : „ widzę, widzę... cudowne, nadzwyczajne”. A jak on się sierota ubrał, na koktajl party przyjechał czy co. Chyba  mu mamusia ten garniturek popielaty wybrała. Brakuje mu tylko bukietu kwiatów w dłoni. Dobrze, że mi tu serenad nie śpiewa. Od śpiewanie to ja tu jestem. A  może by tak  go poczęstować moim ulubionym posiłkiem. Przygotowałbym coś szczególnego, odpowiedniego do okoliczności. Już czuję mój ukochany zapach czosnku  połączonego z amoniakiem. Kolacja ze świecami to nie będzie i dźwięku mandolin też nie usłyszy. Muszę poszperać w mojej spiżarni i zajrzeć do Księgi Kulinariów  Magicznych i Odpychających.

hort : :
gru 03 2004 CUDOWNE...
Komentarze: 1

- Cudowne... Cudowne... Nadzwyczajne... Co za kolory... Co za gwiazdy... I nie ma dwóch takich samych... - mówił kręcąc gorączkowo urządzeniem w prawo i w lewo.

- Jakbym powrócił do czasów dzieciństwa... jak wtedy, gdy po raz pierwszy spojrzałem w gwiazdy przez domową lunetę i zobaczyłem mgławicę O 34/342b. Miałem wrażenie, że spływa na mnie wirujący kosmiczny pył, że zaraz odlecę w bezkresną przestrzeń, która wciąga, hipnotyzuje. Kosmos kręcił się, a ja nie mogłem za nim nadążyć. Przestałem prawie oddychać. Zapomniałem o sobie, o tym, że od wielu godzin stałem z zadartą głową, z okiem przy okularze. Nie mogłem się oderwać, nie mogłem przestać patrzeć. Nie mogłem się otrząsnąć z widoku tych pędzących, mieszających się kolorowych form...

- Dość tego! Oddawaj, usłyszał.

hort : :